Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Przychodzi Hassan Sabban do Urzędu Skarbowego ;)

Zawsze był nieco egzotyczny. W Polsce - bo niewiele dzieci na polskich podwórkach ma na imię Hassan. W Syrii - bo mimo, że po arabsku potrafił, to jednak Mama Polka i wszystkie wakacje w Polsce spędzał. Nie spotkał się jednak nigdy z przejawami dyskryminacji, jawnym wytykaniem palcem, że jest inny mimo, że nie Jan Kowalski a Hassan Sabban. Do czasu :) Nastał rok, w którym każdy obywatel naszego kraju miał obowiązek rozliczyć się z fiskusem na podstawie zeznania podatkowego, w którym ważną rolę ma numer podatkowy NIP. Hassan, jako człowiek posiadający dwa obywatelstwa, polskie i syryjskie, taki numer również otrzymał. Złożył odpowiednie zeznanie podatkowe w odpowiednim Urzędzie Skarbowym. I się zaczęło... Pierwsze wezwanie do Urzędu Skarbowego. H (Hassan otrzymuje wezwanie do stawienia sie w pokoju X celem złożenia wyjaśnień i udaje się tamże) U (urzędniczka US): Witam, wezwałam Pana ponieważ w Pana kartotece brakuje dokumentów. Proszę o dowód osobisty H: Proszę bardzo

Mniamuśna... lektura :)

Obraz
Przeczytałam książkę. (Ależ to ekshibicjonistycznie zabrzmiało;) Niestety kuracji antybiotykowej i łóżka z koniecznością leżenia trzeba było, by wśród Nieprawdopodobnie Ważnych Rzeczy, znalazł się czas na przytomną lekturę. (Nieprzytomna, zakończona snem po 3 minutach usiłowania, zdarza się dość często...). Ale... do ad remu! Anna Jackowska, "Kobieta na motocyklu", wydawnictwo Pascal. Dlaczego chcę się podzielić wrażeniami akurat z tej lektury na blogu poświęconym arabskim smakom i aromatom? Przyczyny co najmniej dwie - pierwsza to fakt, że książka jest o podróży do Syrii i Jordanii. A drugi powód... "Kobieta na..." jest zapisem wrażeń i przygód z tej podróży poczynionym przez jej bohaterkę i uczestniczkę - Anię Jackowską, która podróż ową odbyła samotnie... na... motocyklu! W swej motocyklowej karierze samotnego podróżowania nie mam TAK spektaktularnych osiągnięć, ale kto wie gdzie mnie jeszcze zaniesie... ;) Książkę przeczytałam z wypiekami na twarzy. Z u

Mloukhieh, molokheya, mulukhiya, ملوخية ... z kurczakiem. Mniam

Obraz
Znalazłam stronę, na której autor pisząc o mloukhieh przywołał następujące odmiany jej nazwy:  Moulokheyya, Mulukheyya, Moolookhieh, Mouloukhia, Mloukhia, Melokiyah,  Meloukhia,  Melokiyah,  Milookhia,  Milookhiyya,  M'Loukhia,  Molohia,  Molokhiya,  Molokhiyya,  Molukhyia,  Mulukhia,  Mulukhiya,  Mulukhiyah    Ponieważ raczej nie ma szans by w kwestii nazewnictwa dojść do jednolitej wersji;) na użytek własny i tego przepisu stosować będę nazwę używaną w naszym domu - mlokhieh {czyt. mluhije}. A całe to językowe zamieszanie przez niepozorną roślinę, nieco przypominającą wyglądem szpinak. W rzeczy samej, mlokhieh to daleki kuzyn szpinaku. Po łacinie -  Corchorus Corchorus L. W kuchni bliskowschodniej (głównie w Egipcie, Libanie, Syrii) bardzo popularna jest potrawa w oparciu o mloukhieh i tak samo się nazywająca. W zależności od kuchni i tradycji mloukhieh ma formę bardziej płynną, niemalże jak zupa lub bardziej stałą. Do przygotowania dania używa się liści rośliny - śwież

Bułeczki drożdżowe nieco arabskie z serem i różą

Obraz
Z mojego poranno-niedzielnego kuchennego szwędania urodziły się bułeczki drożdżowe. Uwielbiam takie domowe, kupne nie. Szczególnie, że domowe pieczenie to raj dla zmysłów - zapachy rozchodzą się po całym domu, lśniące bułeczki nęcą sobą i nie da się przejść obok nich obojętnie. Szczególnie nęcące jest pieczenie z dodatkiem przyprawy do ciasteczek kaak. Pisałam o tej tradycyjnej bliskowschodniej mieszance przypraw do wypieków przy bułeczkach kaak. Ta przyprawa robi różnicę. Pachnie orientalnie, nadaje wypiekom smak, w którym odnajdujemy i cynamon, i mahlep, i kilka innych aromatów. Dodatek przyprawy do kaak do tradycyjnego wypieku, nada mu bliskowschodniego, bardzo oryginalnego charakteru. Przez dodanie przyprawy do kaak "zarabszczyłam" ;) przepis na bułeczki drożdżowe z serem z blogu Liski (pracowniawypiekow.blospot.com). Drożdżówki po arabsku? Czemu nie! Np. na jesienne śniadanie na trawie :) I tu za inspirację posłużył przepis na bułeczki drożdżowe z serem z  ze s

Bułeczki dożdżowe z przyprawą ka'ak

Obraz
Wzięło mnie na pieczenie. Niedziela rano, względny spokój w domu a ja zamiast nos w książkę, to mnie nosi. Zaniosło do kuchni. Przyszły za mną bułeczki. (A może ja polazłam za nimi? Nie-wia-do-mo) Wieczorami nie powinno się czytać apetycznych przepisów na apetyczne cosie, bo potem człowiek się kuchennie szwęda i tyje ;) Skarbnica przepisów Liski (na pracowniawypiekow.blogspot.com) zainspirowała mnie do upieczenia bułeczek. Powstały trzy rodzaje. Najpierw "zarabszczone" bo z przyprawą kaak, bułeczki z serem (i konfiturą różaną). A na drugi rzut poszły bułeczki kaak z sezamem. O tych słodkich będzie nieco później, a teraz podzielę się naszymi bułeczkami kaak. Ka'ak to tradycyjne ciasto bliskowschodnie ("ka'ak" to po arabsku "ciasto"), które występuje w kilku odmianach - są paluchy kaak, oponki kaak czy takie niewielki kuleczki. Te ciasteczka z ciasta drożdżowego są bardzo popularne w czasie Ramadanu ale i na codzień zajadane z apetytem, przez d

Konsekwencje prowadzenia działalności zarobkowej pod domowym adresem ;)

Obraz
Chłopcy bawią się na tarasie. Każdy z nich, z klocków urządził sobie dom - z kuchnia, rozkładaną kanapą i np. z ... zapasową lodówką ;) Oluś z przejęciem opowiada o swoim domu i jego funkcjonalności i nagle zrywa się i pędzi ze słowami: "muszę lecieć do domu bo klienci zaraz przyjdą!". "Chyba goście?" - uściślamy. "Nie, do mojego domy przychodzą klienci!" Stanowczo dodaje Olo. Wprawia się chłopak przedsiębiorczo? ;) Piękna, słoneczna pogoda.... Na drugie śniadanie wciągnęliśmy drożdżówki z serkiem i konfiturą z róży, które zrobiłam rano. Teraz robię bułeczki z kaak. Wkrótce się podzielę efektami :)

Śniadaniowa pochwała prostoty z halloumi

Obraz
Moje ulubione śniadanie, gdy mam ochotę na coś lekkiego na ciepło. Zawartość trójkąta nie zawsze jest taka sama. Świetnie się sprawdzają różne rodzaje sera, pasztet, dobra wędlina. Co kto ma w lodówce i co komu w duszy gra.  Dziś jest z serem halloumi !  To ciekawy ser jest. Pochodzi z Cypru, jest popularny w krajach Bliskiego Wschodu i Grecji. Oryginalnie sporządzany z mieszanki dwóch rodzajów mleka - owczego i koziego. Możliwy składnik to również mleko krowie.  Jest włóknisty, ma lekko słodki, mleczny smak. Podobny do sera Mozzarella. Biały, elastyczny, błyszczący miąższ, "chrzęści" w zębach. Ze względu na wyższą od innych serów temperaturę topnienia świetnie nadaje się do gotowania, smażenia, grillowania.  Dlatego świetnie nadaje się do przygotowania tej ekspresowej, lekkiej przekąski. Oto co potrzebe mi było do przygotowania śniadania na dwie, średnio głodne, osoby: - krążek pity  o średnicy 20 cm - ok 80 g sera halloumi   - pomidor - natka pietruszki Pit

Ajran. Na dobry początek tygodnia. Na smutki.

Obraz
Pewien klient poprosił o przepis na ajran. Zazwyczaj robimy ten pyszny napój z jogurtu naturalnego "na oko"...  Więc, by być pewną proporcji i smaku otrzymanego ajranu poszłam do kuchni i zrobiłam. Stoi teraz sobie koło mnie szklaneczka pysznego ajranu, takiego w sam raz. Mój jest z czosnkiem (doskonale leczniczy i zapobiegając na niepewną pogodę;), miętą suszoną i świeżą. Latem dodajemy mniej wody a sporo lodu. Równie świetny jest z utartym ogórkiem zielonym (taka nasza ajranowa wariacja). Niektórzy dodają sok z cytryny. Jak jogurt jest wystarczająco kwaskowaty to nie ma takiej potrzeby. Różne też bywają w przepisach proporcje pomiędzy ilością jogurtu a wody. Nasz ajran jest do picia więc nie może być za gęsty. A ajran w naszym domu przygotowujemy najprościej jak się da, z dobrego jogurtu naturalnego np. http://www.arabskie.pl/pl/p/Jogurt-OMUR-3.5-tl.-1kg/550 - ten się świetnie nadaje, jest bardzo... arabski w smaku. Dostępny jest również taki o 10% zawartości

Skąd się wzięło arabskie.pl i dlaczego jesteśmy smutni

Obraz
Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się około 50 lat temu, kiedy to pewien młody Syryjczyk trafił do Krakowa na studia na Wydziale Architektury jako student, a potem asystent znanego Profesora Wiktora Zina (kto pamięta Piórkiem i węglem?:). Nieco potem ten młody Syryjczyk poznał piękną kobietę, studentkę Akademii Górniczo Hutniczej i z ich miłości urodził się słodki chłopaczek. Potem było życie rodziny między dwoma krajami. A wiele lat później ten słodki chłopaczek  (już wtedy mężczyzna) w Warszawie poznał pewną gdańszczankę, która pokochała jego i wszystko co arabskie. Z którejś z ich podróży po krajach arabskich przywieźli pomysł na sklep-galerię i zarejestrowali domenę arabskie.pl. Mieli zamiar sprowadzać z Syrii piękne rzeczy do wyposażenia wnętrz. Ale życie pisze własne scenariusze. Dla tych dwojga zaplanowało przeprowadzkę ze stolicy w urocze miejsce na Pojezierzu Lubuskim. A bardzo krótko potem stali się nagłymi rodzicami trzech niedużych urwisów. I ich życie się zmie

Foul mdammas z wariacjami

Obraz
Foul . Danie full of bobik. Bo taki maleńki bób to bobik (śliczna, rozczulająca nazwa). Bobik czyli foul mdammas to tradycyjne danie, w krajach arabskich zazwyczaj spożywane na śniadanie. Przygotowywane w domu czy na souqu jest wspaniałym źródłem energii na cały dzień. My w domu jadamy foul czasami na śniadanie (w niedzielę, gdy rano jest nieco więcej czasu na przygotowanie posiłku) ale częściej na obiad czy wczesną kolację. (Na późną nie polecamy, bo jak by nie patrzeć - bobik to roślina strączkowa jest;). Foul mdammas można przygotować samemu od a do z. Czyli zacząć od zamoczenia na ok 10-12 godzin kubka suszonego bobiku . Następnie należy odlać wodę, zalać świeżą, dodać płaską łyżeczkę soli i pół łyżeczki sody oczyszczonej (przyspiesza zmiękczanie bobiku podczas gotowania). Zagotować i gotować na maleńkim ogniu do miękkości. Odcedzić, dodać pogniecione dwa ząbki czosnku, sok z cytryny lub dwóch wg uznania i smaku, polać oliwą. Podawać na ciepło posypany kuminem . Ale wcale

Zaczynamy od końca. Czyli deser przed obiadem

Obraz
No dobra. Dzień dobry już było, nawet chyba nieco za poważne, a teraz do adremu można przechodzić. Czyli do jedzenia. Bo dobrze jeść uwielbiamy. Niestety ;) Wspomnienie z pierwszej podróży do Damaszku. Pierwsza moja wizyta w rodzinnym domu Hassana. A właściwie to jest rodzinny dom Hassana Taty jeszcze. Dom w najstarszej części Damaszku. W tej części, która czyni to miasto najdłużej zamieszkiwanym miastem na świecie. Dochodzi się do Domu (w naszym domu nazywanego po prostu "domem arabskim")  krętymi uliczkami, pomiędzy suqami. Wejście we właściwą ulicę od suqu wełny. (W życiu bym tam znów sama nie trafiła w tym nieregularnym labiryncie uliczek). Ulica szerokości jednego samochodu. Lusterka się jeszcze mieszczą. Człowiek jak się spłaszczy to koło auta też przejdzie. Duże drzwi drewniane. Stare. Tak jakby częściowo wpuszczone w asfalt ulicy... Nie widać okien. Po wejściu do domu długi korytarz, po prawej i lewej jakieś pomieszczenia a potem... dziedziniec. Ale czad. W środku d

Skąd jesteśmy, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy...

Obraz
Ona. Gdańszczanka, mieszkanka obcych krajów, warszawianka. On. Z Damaszku, z Warszawy, z innych części świata też. One. Dzieci sztuk 3, zwierzaków sztuk 5. Od 4 lat jesteśmy częścią kawałka Pojezierza Lubuskiego. Z lasem z oknem i jeziorami za łąką. Częścią niewielkiej społeczności. To miejsce wybraliśmy do życia, bycia rodzicami, do realizacji pasji.  Gdzie będziemy? Nie-wia-do-mo. Życie pokaże. Trochę tęsknimy za morzem... ;)